Japońce - zmierzchy i brzaski |
Autor: Jacek Jóźwiak | |||
W ostatnich latach trudno o długoterminowe prognozy pogody. Ale zazwyczaj w lipcu jest choć kilka dni upalnych. Okres ten, to znakomity czas na wyprawę na karasie srebrzyste, zwane japońcami. I choć to ryba importowana z Dalekiego Wschodu, to w wielu wodach polskich zadomowiła się na dobre, pięknie wyrasta, jest smaczna i dla wędkarzy stanowi pożądaną zdobycz. Są typowymi karpiowatymi - nie żerują intensywnie przy słonecznej pogodzie, wolą przełomy dnia i nocy. Upalne dni przyśpieszają przemianę materii, dlatego też aktywne poszukiwanie pokarmu przedłuża się daleko w noc, a zaczyna sporo przed świtaniem. WYGODNA DLA ŁOWCY
Przynęta także nie musi być szczególnie wyrafinowana. Karaski znakomicie biorą na białe robaki, a leszcze lepiej na kanapkę zestawioną z robaczka i świeżego castera, czyli świeżo przepoczwarzoną larwę plujki. Jeśli wędkarz ma szansę wybrać barwę robaków, to szczególnie polecam kolor żółty oraz naturalny. Zwolennicy spławika mają do wyboru: na wodach z lekkim uciągiem - przystawkę, na wodach stojących - spławik typu stick lub "kolec jeżozwierza". W obydwu przypadkach trzeba pamiętać o konieczności znacznego obciążenia zestawu, jako że częsta jest konieczność podawania przynęty na sporą odległość od brzegu. To także jest dla wędkarza wygodne - łatwiej zarzucić cięższy zestaw. Przystawkowicze mogą korzystać ze standardowych spławików do przepływanki (3-4 g) ze skróconym kilem lub samodzielnie wystrugać spławik z balsy, kory topolowej lub twardego styropianu. Kształt takiego spławika pokazany jest na rysunku. Technika wykonania, dziecinnie prosta - wycina się kształt ostrym kozikiem lub nożem modelarskim, wygładza drobnoziarnistym papierem ściernym, zaś otwór na świetlik wypala lub wywierca wiertłem o trzymilimetrowym przekroju. Podobnie rzecz ma się ze spławiczkami do łowienia w wodzie stojącej - można je wydłubać samodzielnie lub skorzystać ze sklepowego standardu. W tym ostatnim przypadku należy ściąć szpiczaste zakończenie i nałożyć igelitową koszulkę o odpowiedni przekroju. W niej właśnie lokować się będzie świetliczek. Warto wzbogacić swoją kolekcję sygnalizatorków o takie modele - można ich używać podczas zasiadek na liny, leszcze, płocie, krąpie, ba, mogą się okazać pożyteczne podczas łowienia karpi a nawet węgorzy. Jeszcze łatwiej mają zwolennicy drgającej szczytówki - wystarczy do najdelikatniejszego tipu zwyczajnym skoczem przykleić chemiczne światełko. KUCHENNA FATYGA O karasie zadbać trzeba przed udaniem się na łowisko. Bardzo istotną rolą w udanym połowie odgrywa starannie przygotowana zanęta. Japońce szczególnie upodobały sobie starsze zbiorniki zaporowe, stare kanały żeglugowe, glinianki, cofki przed zaporami, duże porty rzeczne, nieprzepływowe latem łachy oraz typowe jeziorka wędkarskie, które przed laty zarybiane były tym gatunkiem. Bywają też w niektórych fosach pod zamkami i fortami. Wszędzie niemal mają latem obfitość pożywienia, należą do ryb lubiących wędrówki po całej okolicy, stąd ich lokalizacja - nawet na małym akwenie - wcale nie jest łatwa.
Ostatnia pozycja jest niezmiernie istotna i podnosi częstotliwość brań kilkakrotnie. Niestety, wydaje mi się, że nic nie jest w stanie zastąpić robaczków. Co prawda, wielu wędkarzy na niektórych łowiskach używa jako przynęty zabarwionej na żółto kaszy manny, mocno dosładzanej karmelem lub cukrem waniliowym, jednak przynęta ta zastępuje larwy plujki tylko tam, gdzie karasie przyzwyczajane są do przynęt roślinnych przez długi okres. Białe robaki przynętowe powinny przetrzeć się w suchej zanęcie przez co najmniej 24 godziny. W przypadku przechowywania ich w lodówce - 2 razy dłużej. NA ŁOWISKU Warto zasięgnąć języka lub "skonsumować" swoje doświadczenia - wszędzie tam, gdzie dość często i regularnie łowi się karasie, będzie można je zwabić na stanowisko starannie podaną zanętą oraz utrzymać na miejscu wyważonym donęcaniem. Na ogół będą to rozległe blaty o głębokości od półtora do 2 metrów. Większe karasie - a o takie powinno chodzić - penetrują żerowiska w odległości 10-15 m od brzegu. Penetrują w stadkach liczących po kilkanaście osobników. Ławiczki te spotykają się dość często, mieszają, tworzą nowe grupki i - jak twierdzą płetwonurkowie - nie są do siebie nastawione agresywnie. Kule zanętowe wielkości dorodnej pomarańczy wrzuca się w łowisko wieczorem - celując w wyznaczone koło o półtorametrowym promieniu. Drgająca szczytówka z koszyczkiem nie wymaga odrębnego donęcania, ale warto zestaw wyciągać i napełniać koszyczek mniej więcej co kwadrans. Zwolennicy spławika co 10-15 min. powinni wrzucić w strefę przynęty kulkę wielkości dużego orzecha włoskiego. Konsystencja zanęty powinna być taka, by na dno docierała ona dość szybko, ale by rozbiła się po uderzeniu w dno na mniejsze bryłki. Zanęty w koszyczku nie należy ugniatać zbyt mocno. W rozdrabnianiu bryłek znakomicie pomagają czerwie muchy plujki. Około północy, niekiedy godzinę wcześniej brania ustają niemal całkowicie. Warto wówczas wrzucić w łowisko kilka kul zanętowych i spokojnie zdrzemnąć przez trzy godziny. Po przebudzeniu - 2-3 kule do wody i łowienie zaczyna się od początku. Może trwać nawet przez 3 godziny. Kiedy zaczną nadziewać się na hak cienkie jak żyletka leszczyki i krąpie, karasiową przygodę można uznać za zakończoną. |