Następna lekcja dla początkujących kolegów - krótko i w sposób nieskomplikowany o spinningu, czyli o łowieniu ryb drapieżnych na ściągane przez wędkarza sztuczne przynęty oraz o trollingu, czyli o ciągnięciu takich samych wabików za łodzią. | |
Nazwa *spinning pochodzi od angielskiego słowa „kręcić” i w zasadzie zawiera w sobie wszystko:to łowienie na sztuczne przynęty – błystki, woblery, silikonowe twistery i rippery, pierzaste „koguty”, jigi, cykady, wibrujące ostrza, łyżki, spinnerbaity i co tam jeszcze. A kręci się korbą kołowrotka i to przez cały czas. Na dobrą sprawę przynętą spinningową może być wszystko, o czym świadczą dowcipne zawody w Stanach Zjednoczonych, podczas których stosuje się dziwaczne wabiki do łowienia najbardziej agresywnych ryb drapieżnych – bassów. Łowiono je na otwieracze do butelek, kapsle, bransoletki, laleczki, zegarki, klucze yale, długopisy i wieczne pióra, części komputerowe, obcinacze do paznokci, formowane na hakach plastelinowe dziwadła... Spinning można opisać dwoma słowami: wrzuć i kręć. Podaje się przynętę spinningową w odpowiednim miejscu i kręci korbą kołowrotka. Metodą tą daje się łowić drapieżniki – na ogół zaczyna się od szczupaków i okoni, potem przychodzi kolej na sandacze, sumy i bolenie oraz ryby łososiowate, a więc pstrągi, trocie, łososie i głowacice. Jeszcze później spinning okazuje się skuteczny na białe ryby, które nie stronią od mięsnej diety – klenie, jazie, brzany. Bardzo wielu wędkarzy po spróbowaniu spinningu staje się jego zagorzałymi miłośnikami i łowi przede wszystkim albo wyłącznie w ten sposób. Łowienie tą metodą można zacząć już po wydaniu 200 zł na prosty sprzęt, ale prawdziwi maniacy potrafią za pojedynczą przynętę spinningową zapłacić 50, za wędkę 2 tys., a za luksusowy kołowrotek nawet 5 tys. zł. Rasowy spinningista ma w swoim arsenale kilka wędzisk i kilka kołowrotków – spinningowanie także ma swoje odmienne techniki wymagające różnych zestawów. Są wędziska, którymi podaje się w łowisko i prowadzi wyłącznie malutkie, lekkie przynęty – nawet jednogramowe, są i takie, przeznaczone na sumy, którymi posyła się na wodę wabie pięcio-, ośmiodekagramowe. Choć w zdaniu „wrzuć i kręć” zawiera się podstawowa prawda o spinningu, jest to metoda łowienia, której można się uczyć przez całe życie, goniąc za technicznymi nowinkami oraz zdobywając wiedzę o życiu ryb i ich zwyczajach. Spinning ma jeszcze jedną zaletę (choć wielu uważa to za wadę) – jest wędrowną metodą połowu, co oznacza, że o sukcesach w ogromnym stopniu decyduje aktywność i chęć przemieszczania się z miejsca na miejsce. Trolling Ta metoda, pozornie równie nudna jak polowanie na dorsze z pokładu kutra, ma bardzo krótką tradycję, gdyż jeszcze kilka lat temu przepisy zakazywały łowienia ryb przy pomocy przynęty holowanej za łodzią. Tymczasem na Zachodzie oraz za oceanem jest to jedna z popularniejszych metod, uprawiana zarówno na morzu, jak i na śródlądziu. Właśnie na trolling, na przynęty identyczne lub zbliżone do spinningowych, choć z reguły od nich większe, łowi się rozsławione przez Hemingwaya marliny, ogromne tarpony, barakudy, rekiny, tuńczyki, a w jeziorach irlandzkich ogromne szczupaki. Na trolling poławiane są również słynne północnoamerykańskie szczupaki muskie oraz tzw. catfishe, czyli różne gatunki sumów i sumików. W Polsce trolling zdobywa popularność dosyć powoli – wymaga bowiem łodzi z silnikiem (ostatnio liczba właścicieli łódek rośnie, coraz więcej jest też wypożyczalni, w których można wynająć łódź z silnikiem). Nasze jeziora, zarówno mazurskie, jak i pomorskie, a także większość zbiorników zaporowych, cieszą się rosnącym powodzeniem wśród miłośników tej metody połowu. Na polskie szczupaki i sandacze przyjeżdżają stale ekipy z Niemiec, Austrii, Szwajcarii i z powodzeniem łowią wielkie sztuki.  |