Wklejanka wymuszona
Autor: Jacek Jóźwiak   
Do tradycji w wędkarskim światku należą ostre dyskusje na temat wyższości wklejanek nad tradycyjnymi wędziskami spinningowymi. Cóż, można być najbardziej zagorzałym zwolennikiem tych ostatnich, ale bywają sytuację, gdy trzask węglowego włókna wymusza i zajęcie się majsterkowaniem, i łowienie na wklejankę. O ratowaniu złamanego spinningu
Warsztat wędkarski

Zaczep, stuknięcie przy rzucie o kamień, konar, klapa od bagażnika i oto nasz ukochany spinning traci kilkanaście, kilkadziesiąt centymetrów szczytówki. Tragedia? Do tradycji w wędkarskim światku należą ostre dyskusje na temat wyższości wklejanek nad tradycyjnymi wędziskami spinningowymi. Cóż, można być najbardziej zagorzałym zwolennikiem tych ostatnich, ale bywają sytuację, gdy trzask węglowego włókna wymusza i zajęcie się majsterkowaniem, i łowienie na wklejankę.

Złamał się spinning... Jeśli w partii szczytowej, nie dalej niż 40 cm od przelotki szczytowej, to sytuacja nie jest tragiczna, coś się da z tym zrobić. Da się otóż zmajstrować własnymi rękami kij zupełnie nowy - odpowiednią do masy wyrzutowej i akcji wklejankę.

Niewiele potrzeba, by tego dokonać - wystarczy wyczucie proporcji oraz skrzętne zgromadzenie potrzebnych narzędzi i materiałów. To pierwsze jest bardzo istotne. Przyglądałem się bowiem wędziskom konstruowanym z musu od wielu lat. Większości wędkarzy wklejanki kojarzą się z bardzo finezyjnym i delikatnym łowieniem. Ot, kij na okonki i najmniejsze jigi, ripperek 3 cm, takiż woblerek na słabo zasysające przynętę jazie, jakiś sandaczyk na zbiorniku zaporowym...

Z tego kojarzenia powstawały konstrukcje absolutnie nie do przyjęcia - tip o milimetrowej końcówce wklejony w blank o masie wyrzutowej do 40 g i akcji extra fast, szklana szczytówka na wysokomodułowym kiju, czy węglowa w wędzisku z lichego kompozytu. Powodowało to gwałtowne przesztywnienia, zaburzało akcję, wywoływało "bicie" kija, drgania i - przede wszystkim - odbierało komfort łowienia oraz stwarzało niebezpieczeństwo złamania wędziska na zaczepie czy pierwszej dużej rybie.

Trzy rzeczy potrzebne są po złamaniu wędziska spinningowego w partii szczytowej. Po pierwsze, trzeba z ogromną uwagą odciąć złamaną końcówkę w miejscu, w którym chcemy wkleić pełny tip. Jeśli to możliwe, tuż powyżej zakończenia omotki przy przelotce.

To wcale nie takie proste w przypadku węglowego kija dobrej klasy. Potraktowanie włókna zwyczajnym brzeszczotem do metalu może spowodować rozwarstwienia pionowe lub oderwać wąski pasek maty. Najlepiej więc odciąć zbędny fragment piłeczką dołączaną do kompletu noży modelarskich (taki zestaw powinien znajdować się w każdej wędkarskiej szufladzie, służy bowiem do tysiąca czynności) lub bardzo drobną i sztywno napiętą piłką włosową.

Po odcięciu - pora na papier ścierny i bardzo równe oraz staranne wyrównanie i oszlifowanie końcówki oraz na przetarcie jej wilgotną szmatką z dodatkiem "Ludwika" lub innego płynu do mycia naczyń.

Klejenie wklejanki

Potem pora na zamyślenie - jeśli złamało nam się wędzisko ciężkie i sztywne, to trzeba będzie w sklepach, na giełdach poszukać szczytówki, którą będzie można "zakończyć" jako 2,5 mm tip, jeżeli natomiast klapa bagażnika czy nieostrożne stąpnięcie zniszczyło spinning o masie wyrzutowej do 10-15 g i ustępliwej akcji, można pomyśleć o najdelikatniejszej wklejce.

Lepiej nie "mieszać" materiałów - skoro pękło wędzisko szklane lub kompozytowe, to dobrze pomyśleć o szklanym tipie, raczej niezbyt długim, bowiem włókno takie jest stosunkowo ciężkie i zbyt długa wklejka może wywołać nieprzyjemny i niebezpieczny dla kija "rozkołys" podczas rzutów. Jeżeli złamało się wędzisko węglowe, trzeba będzie znaleźć końcówkę węglową - a ta może być długa.

Po przemyśleniu koncepcji nowego kija, trzeba bardzo starannie wymierzyć przekrój wewnętrzny u wylotu odciętego segmentu. I wyruszyć na poszukiwania odpowiedniej szczytówki o nieco grubszym od zdjętej miary dolniczku.

I tu zaczynają się schody...

Polska nadal nie jest krajem, w którym idzie się do sklepu wędkarskiego i kupuje potrzebne akcesoria, materiały, części. Nie skończył się okres poszukiwań, kombinacji, elementów zastępczych, znajomości...

Aby znaleźć odpowiednią szczytóweczkę, być może trzeba będzie pojechać do jakiejś metropolii - do Warszawy, do Łodzi, Krakowa, Wrocławia... Ba, nawet i tam można zostać odesłanym z kwitkiem. Może więc szansą będzie internet i rozsiani po całym kraju wirtualni przyjaciele... Pewnie i tak zajdzie konieczność "zatrudnienia" ich przy kompletowaniu zestawu koniecznego do dokonania przemiany złamasa w przyzwoity i cieszący dłoń kij.

A zestaw ów - i to kompletny - jest warunkiem sine qua non wykonania wędziska na lata, być może nawet wędziska ulubionego. Spróbuję sporządzić listę potrzebnych narzędzi i materiałów...

dopasowany pod względem długości, grubości i zbieżności tip,
komplet noży modelarskich z piłką lub piłka włosowa z ramką,
zestaw arkuszy papieru ściernego o różnej gradacji,
specjalne nici omotkowe lub - w ostateczności - cienka plecionka o neutralnej barwie lub inne mocne nici syntetyczne,
przelotka szczytowa oraz przelotki na tip,
profesjonalna, dedykowana do budowy i naprawy wędzisk dwuskładnikowa żywica chemoutwardzalna (ja korzystam z amerykańskich żywic Flex Coat),
co najmniej dwa miękkie pędzelki artystyczne dobrej klasy
Jak się okaże, nawet w wielkich miastach skompletowanie takiego zestawu nastręczyć może sporo kłopotów i zabrać mnóstwo czasu. Ale zanim wędkarz-majsterkowicz-z-przymusu zabierze się za metamorfozę spinningu, MUSI to wszystko posiadać. Bowiem nowy spinning, który wyjdzie spod jego rąk, ma być w założeniach i w rzeczywistości wędziskiem pełnosprawnym, a nie uratowanym złamasem przeznaczonym do łowienia w błocie i w złych warunkach.

Przed wklejaniem szczytówki, na przygotowaną końcówkę blanku, mniej więcej na długości 1,5 cm nawijamy dość ściśle i równo omotkę z nici syntetycznej. W ostateczności może być to cienka, okrągła w przekroju plecionka wędkarska. Najlepsze są nici omotkowe, ale jeśli ich nie będzie, trzeba to czymś zastąpić. Nie radzę jednak wrać zwyczajnych nitek z maminego czy żoninego przybornika - strzepią się i "suplą", więc trudno na nie nałożyć ładnie kolejne warstwy żywicy. Po nawinięciu omotki, przynajmniej dwukrotnie nakładamy cienką warstwę żywicy, czekając za każdym razem na pełne jej stwardnienie. Na koniec pokrywamy omotkę nieco grubszą warswą - uważamy przy tym, aby nie utworzył się żaden naciek.

Mamy już szczytówkę. "Wrzucamy" ją w starannie przygotowany blank. Zaznaczamy ołówkiem lub flamastrem miejsce, w którym top wyłazi z blanku. To ważna czynność, dlatego należy ją wykonać po lekkim przeforsowaniu podczas wyciągania pełnej szczytóweczki. Potem skracamy dolną część topu, tak aby do miejsca zaznaczonego było ok 4 cm. Wybijamy szczytówkę z blanku, długą igłą wkładamy w otwór blanku sporo żywicy, starając się ją rozprowadzić równo we wnętrzu blanku wrzucamy tip w blank, obracamy kilkakrotnie w skrajnym położeniu i wyciągamy nieco na siłę, ale z wyczuciem. Szmatką nasączoną rozpuszczalnikiem zbieramy nadmiar kleju i wycieramy całą wklejkę.

Wystarczy przykleić taśmą przelotki, nałożyć przelotkę szczytową i przekładając żyłkę oraz naginając cały segment, eksperymentalnie ustalić najlepsze rozłożenie. Pozostaną już tylko omotki, żywicowanie i hajda, na klenie i jazie. Koniec