Z cyklu dla "Expressu Wieczornego" - o pomysłach na powrót Warszawy nad Wisłę, czyli od kiermaszu i kawiarenkowych bulwarów, przez nadwiślańską, ogólnopolską trasę turystyczną, aż po organizację Igrzysk Olimpijskich. | |
Dużo w "Wiśle warszawskiej" było tęsknoty za Wisłą sprzed lat dwudziestu, trzydziestu, czy nawet trzystu. Równie wiele wyrażano pragnień, by mieszkańcy Warszawy nad rzekę powrócili, by znów zaczęło nad nią tętnić życie, by stała się - jak przed laty czy przed stuleciami - ośrodkiem integrującym życie stolicy. Tyle że czasy się zmieniają i powrót nad Wisłę lat sześćdziesiątych nie jest już możliwy. Marzenie o kajaczkach i żaglówkach na rzece, o statku do Młocin, czy o nawet rejsach do Czerwińska i Płocka, o kafejkowym szlaku na warszawskich bulwarach są tym samym, czym hasło "Komuno wróć!" - nie apelem o realizację, a kontestacją stanu obecnego, wyrazem niezadowolenia.We wszystkich założeniach urbanistycznych tereny nadwiślańskie nieodmiennie od lat przeznacza się na użytkowanie rekreacyjno-sportowe, wypoczynkowo-kulturalne... Władzom miasta funkcje te wydają się nieodmiennie luksusem, potrzebą o mniejszej randze społecznej. Od dziesięcioleci miasto ma ważniejsze sprawy do załatwienia - leży na obydwu łopatkach mieszkalnictwo, komunikacja, służba zdrowia, oświata. I tak już pewnie zostanie - bez względu na ustrój państwa i miasta, na rządy i zarządy - że sprawy codzienne, bytowe, wydawać się będą istotniejsze, bardziej popularne, ułatwiające gromadzenie kapitału politycznego i finansowego. Paradoks polega na tym, że realny socjalizm, nieważne że na pokaz, większą wagę przykładał do wypoczynku po pracy, niż ustrój, który perfekcyjnie opracował tabele zależności miedzy wydajnością, a możliwościami rekreacji. Kapitalizm, wyższy poziom zamożności społeczeństwa, przełamanie blokad informacyjnych i powolne zacieranie się różnic mentalnych pomiędzy tzw. wschodem a zachodem, spowodowały, że próba powrotu do modelu zagospodarowania Wisły i terenów nadwiślańskich z lat sześćdziesiątych ani nie wzbudza entuzjazmu warszawiaków, ani nie powoduje zainteresowania władz miasta czy też prywatnych inwestorów. Wisła tak, ale... Przepytywani w ulicznym sondażu mieszkańcy stolicy byli zainteresowani Wisłą - zarówno wykorzystaniem jej wód, jak i terenów bezpośrednio do niej przylegających - jednak pod wieloma warunkami. Statystyczny warszawianin nie jest zainteresowany wypoczynkiem masowym, bieda-rekreacją, czy nawet festynowo-kiermaszową kulturą. Deklaruje chęć obcowania ze środowiskiem naturalnym, dobrze czuje się nad wodą, lubi posiedzieć i pogadać z przyjaciółmi nad szklanką piwa, ale nie chce tego wszystkiego robić w zapachu dochodzącym z miejskich kolektorów, nie chce patrzeć na rzekę, siedząc na betonowym schodku czy kamieniu. Ów statystyczny warszawianin woli pojechać nad Zalew Zegrzyński, nad Narew, a jeżeli ma własne auto i trochę pieniędzy, które może wydać na czynny wypoczynek, to letni weekend woli spędzić na Mazurach, gdzie odnosi wrażenie, że zabiega się o jego obecność. Wisła dziś odstręcza. Choć czystsza niż przed laty, to jednak wciąż prowadzi wody pozaklasowe. Nadal na jej brzegach jest ciemno i niezbyt bezpiecznie. Choć te kilka pokutujących w jej pobliżu obskurnych bud z piwem odrobinę podniosło swój standard, to przecież wciąż pozostają one miejscem gromadzenia się towarzystwa spod ciemnej gwiazdy i wciąż straszą szaszłykami czy fasolą po bretońsku z mikrofalówki. Jeżeli warszawianin decyduje się na czynny wypoczynek, to dzisiaj wybiera korty tenisowe, szkółkę hippiczną, basen, siłownię lub jogging po parkach i terenach leśnych. Jeżeli już się decyduje, to jest gotów płacić, ale za usługi przyzwoitej jakości. Lubi miejsca, gdzie zostaje obsłużony kompleksowo, gdzie czuje się bezpiecznie, pewnie i gdzie o niego oraz o jego pieniądze się zabiega. Pod tym względem mieszkańcy stolicy już się stali Europejczykami i dla tysięcy ludzi z tego miasta wypoczynek i rekreacja wydają się potrzebą pierwszorzędną. Pomysły na powrót O zagospodarowaniu terenów międzywala oraz najbliższej okolicy myśli się od lat. Zapatrzeni w Zachód proponują zabudowę brzegów Wisły warszawskiej wysokimi bulwarami - podobnymi do paryskich, wiedeńskich - i ulokowanie na nich pasażów handlowych, gastronomicznych wzbogaconych na kilkunastu kilometrach obiektami rekreacyjnymi, sportowymi oraz rozrywkowo-kulturalnymi. Pomysł taki ma swoich zajadłych przeciwników - głównym argumentem oponentów są koszty takiego przedsięwzięcia, rzeczywiście horrendalne. Na dodatek budowa wysokich bulwarów musiałaby być poprzedzona całościowym uregulowaniem biegu rzeki na odcinku stołecznym. Byłoby to równoznaczne z jej kanalizacją, obudowaniem - jak mawiają przyrodnicy - heavy betonem. Ale do sceptycyzmu wobec tego pomysłu nie skłaniają wyłącznie względy ekonomiczne i ekologiczne, bardziej niepokoją terminy - nawet gdyby rozpoczęto realizację "wizji bulwarowej" natychmiast, to regulacja a potem budowa bulwarów i infrastruktury z pomysłem tym związanej musiałaby trwać wiele lat. Tak wiele, że nawet pomysłodawcy nie są w stanie przewidzieć końca takiej inwestycji. O wiele bardziej realne wydają się wizje wtopienia doliny Wisły w ideę parków linearnych, dzięki którym stolica uzyskałaby drożny szlak rekreacyjno-spacerowy ciągnący się od Lasów Kabackich po Park Młociński, czy nawet od Lasów Chojnowskich po Puszczę Kampinoską. Pomysły "bulwarowy" i "linearny" dadzą się w racjonalny sposób pogodzić - warszawiacy z sentymentem wspominają dechy taneczne i scenę letnią w Lasku Bielańskim oraz Teren Zabaw Dziecięcych w parku przy ul. Podleśnej. Z korzyścią dla przyrody miejsca te ostatecznie zlikwidowano, zamiast stworzyć podobne na obszarach mniej cennych przyrodniczo. W nowoczesnym ciągu parkowym mieszkańcy stolicy powinni znaleźć wszystko - i rezerwat, i krajobrazy chronione, ale także kawiarnię, dyskotekę, wiatę brydżową czy szachową, tor rowerowy, wypożyczalnię sprzętu, baseny, korty tenisowe, ośrodki sportów wodnych. Paradoks polega na tym, że w formie szczątkowej wszystko to nad Wisłą istnieje albo istniało jeszcze nie tak dawno. Pozostało kilka knajpek, na Wale Miedzeszyńskim są jeszcze ośrodki wodne. Te ostatnie oddaliły się od rzeki na skutek zaniedbania prac związanych z utrzymaniem koryta wody brzegowej, co także przeszkadza warszawskim ujęciom wody pitnej. Przed piętnastu jeszcze laty można było po pochylni spuścić na wodę łódź bezpośrednio z klubowej skarpy. Dzisiaj od brzegu rzeki dzieli ośrodki kilkadziesiąt, a nawet ponad dwieście metrów zarośniętego wysokimi drzewami terenu. Na Wale Miedzeszyńskim są także letnie baseny, po stronie praskiej znajdują się też ruiny kilku opuszczonych ośrodków. Na lewym brzegu istnieje też kilka miejsc, które bez trudu dałoby się włączyć do nadwiślańskiego szlaku. Zupełnie dobrze radzi sobie Harcerski Ośrodek Wodny i Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie - ale one kontaktu z rzeką nigdy nie straciły, dzięki akwenowi Portu Czerniakowskiego. Także klub "Spójnia" radził sobie nieźle, dopóki nie zawalił się podczas letniego wezbrania kolektor burzowy wypływający spod ul. Krasińskiego i biegnący pod kortami tenisowymi klubu... Pomysłem, który warto brać pod uwagę podczas rozważań o zagospodarowaniu rzeki, jest wizja pól golfowych na Łuku Siekierkowskim - pomiędzy rezerwatem Jezioro Czerniakowskie a składowiskiem popiołów elektrociepłowni. Niechby i olimpiada... Największym wizjonerem wydaje się być profesor Wojciech Zabłocki, przed laty wspaniały szermierz, dziś znakomity architekt i urbanista. Szansę dla Warszawy widzi w zgłoszeniu stolicy do konkursu olimpijskiego i organizację w Polsce letnich igrzysk olimpijskich. Wskazuje na Barcelonę, jako przykład niespotykanego rozwoju we wszystkich dziedzinach. Podkreśla też fakt, że dzięki igrzyskom Barcelona otworzyła się na morze. Dolina Wisły w pomyśle Zabłockiego ma ogromne znaczenie - to właśnie wzdłuż rzeki można byłoby wybudować czy przebudować (stadion X-lecia) linię obiektów sportowych, centrum prasowo-konferencyjne oraz zagospodarować brzegi Wisły. Przygotowanie Barcelony do olimpiady trwało blisko dwadzieścia lat. Można byłoby niemal natychmiast zacząć przygotowywać się do igrzysk w 2012 roku. Na warszawskim odcinku Wisły dało by się - choćby w najbliższą wiosnę - rozpocząć budowę ciągu rekreacyjno-sportowego. Ścieżki rowerowe, biegowe, konne, trakt spacerowy, kładki wzdłuż mostów pozwalające na bezkolizyjną przeprawę na drugi brzeg, tory przeszkód, mała gastronomia... Wojciech Zabłocki przedstawił jeszcze dalej idącą wizję - jego zdaniem wzdłuż całego brzegu rzeki, od Galicji po Bałtyk, powinien się ciągnąć szlak turystyczny i owe ścieżki. Co 20-25 km warto by było postawić hotelik... I takich słusznych pomysłów jest wiele. Zarówno w skali kraju, regionów, jak i gmin. Wszystkie mają wspólną cechę - brzmią jak rozważania Witkacego o czystej formie w sztuce. Bo z czystą Wisła jest jak z tą czystą formą - żeby mieć wizję obu spraw, trzeba chyba nafaszerować się wszystkimi możliwymi narkotykami. I piwo! Na trzeźwo są to pojęcia abstrakcyjne, nad którymi dyskutować można w nieskończoność...  Olimpijskie konkrety Zespół nr I, pokrywający się z przyjętym w Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego m. st. Warszawy obszarem Nowego Salonu Warszawy, obejmuje tereny stadionu X-lecia, Portu Praskiego i tereny uniwersyteckie na Powiślu. Uwolniony od handlu Stadion X-lecia, obecnie największe targowisko tej części Europy, powróciłby ponownie do swych czysto sportowych funkcji. Podczas igrzysk byłby to centralny stadion olimpijski, na trybunach którego mogłoby zasiąść około 70 tys. ludzi. Oprócz ceremonii otwarcia i zamknięcia warszawskiej olimpiady można by tam przeprowadzić konkurencje lekkoatletyczne, finał turnieju piłki nożnej i konkurs jeździecki skoków. Na terenie stadionu, przy zbiegu ulic Zielenieckiej i Targowej, powstałaby centralna sala sportowo-widowiskowa (ok. 15 tys. miejsc) przewidziana na finały gier zespołowych - koszykówki, siatkówki, jak też gimnastyki artystycznej, a wzdłuż ulicy Zielenieckiej ośrodek sportu młodzieżowego w postaci nowo zbudowanych kilku sal treningowych. Mogliby tam trenować zawodnicy wielu dyscyplin: szermierze, bokserzy, karatecy, zapaśnicy itp. Tereny stadionu byłyby połączone kładką dch (nad przebiegającymi tamtędy torami kolejowymi) z terenami Portu Praskiego. Na terenie Portu autorzy koncepcji zaplanowali zorganizowanie centrum kongresowego igrzysk wraz z niezbędną infrastrukturą i hotelem na minimum 1200 miejsc. Dla celów olimpiady zlokalizowano by tam też Główne Centrum Prasowe (MPC) i Międzynarodowe Centrum Przekazu (IBC). Tereny sportowe Uniwersytetu Warszawskiego na Powiślu, dzięki olimpiadzie, wzbogaciłyby się w salę sportową na około 1000 miejsc (z możliwością rozszerzei o30 ijc), służącą po igrzyskach studentom UW. Podobnie jak ze stadionem X-lecia tereny te łączyć będzie z Portem Praskim kładka dla pieszych. W ten sposób powstałby niezwykłe atrakcyjny kompleks rekreacyjny łączący oba, dziś dalekie sobie, brzegi rzeki. Zespół nr II przewidziano na terenach Klubu Sportowego Spójnia i terenach nadwiślańskich do mostu gen. S. Grota-Roweckiego, obejmujących także Cytadelę (po lewej stronie rzeki) i Golęndzinów (po prawej części Wisły). Powstałyby tam sale toru kolarskiego, centrum olimpijskie, pływalnie, zespół rozrywkowy i zespół handlowy sprzętu sportowego, jak też rekreacyjne tereny dla tenisa i tereny przeznaczone do jazdy konnej. Propozycja przewiduje, dla kontynuowania tradycji sportowych i aktywnego wypoczynku mieszkańców tej części Warszawy, rewaloryzację terenów K.S. Spójnia jako centrum rekreacji tenisowej i sportów wodnych. Cytadela, w zależności od postępów w realizacji zaplanowanego tam Muzeum Wojska Polskiego, mogłoby służyć jako miejsce turnieju szermierki. Włączenie Cytadeli do programu olimpijskiego - jak podkreślają twórcy projektu - powodowane jest przede wszystkim możliwością stworzenia odpowiedniej scenerii nad Wisłą. Golendzinów natomiast stałby się miejscem turnieju judo i piłki ręcznej w hali na około 10jsc (z prowizorycznymi trybunami). Zespół nr III obejmować miałby tereny Legii, Torwaru i Cypla Czerniakowskiego. Po przebudowie stadionu Legii mógłby on stać się jednym z obiektów, w których zagraliby młodzi piłkarze w olimpijskim turnieju piłki nożnej. Pozostałe obiekty warszawskiego klubu byłyby wykorzystywane, głównie przez tenisistów i bokserów, jako treningowe. Torwar stałby się wtedy miejscem turnieju bokserskiego. Dla Cypla Czerniakowskiego zaplanowano inne ciekawe rozwiązanie - przy ul. Czerniakowskiej, na osi kanału Piaseczyńskiego, powstałby otoczony wodą amfiteatr. Pozwoliłoby to na wizualne zamknięcie osi kanału i połączenie go z Portem Czerniakowskim i Wisłą, umożliwiając (po zbudowaniu koniecznej śluzy), przepływanie łódek. Podczas igrzysk w amfiteatrze odbyłby się turniej podnoszenia ciężarów. Zespół nr IV to Park pod Skocznią, gdzie proponuje się lokalizację boisk i terenów sportowych o nawierzchni trawiastej lub mineralnej, z małą ilością kubatury, położone wśród zieleni parkowej. Dla celów olimpijskich (baseball, softball, łucznictwo) przewiduje się tu tereny wzdłuż ulicy Sikorskiego, a wzdłuż ul. Sobieskiego powstałby główny ośrodek tenisowy i ośrodek hokeja na trawie. Teren ten łączy się z obiektami K.S. Warszawianka, gdzie przewiduje się lokalizację krytych i otwartych obiektów treningowych. Tekst w ramce pochodzi z "Krajobrazów warszawskich". | |